Minęła kolejna sobota. Kolejny dzień bez niego. Bez najlepszego faceta na ziemi. Kiedy był przy mnie niczego do szczęścia nie potrzebowałam.
On był moim szczęściem.
Był księciem z bajki.
Bohaterem w horrorze,
w którym grałam główna role- ofiary.
Moim rycerzem na brutalnej wojnie.
Nigdy nie myślałam, że
w tak krótkim czasie mozna kogoś pokochać.
Tak, pokochać.
Odbudował moje zakrwawione serce.
Juz nie czerwono-biało-zielone.
Odszedł.
Odszedł jak każdy inny.
Mimo obiecywania, że
pozostanie na zawsze.
Kiedy odszedł..
serce mnie nie bolało,
gdyż ja mu oddałam swoje,
a on swoje mi.
Dzięki temu było mi lżej.
Czułam pustkę,
której nie odczuwałam
nawet gdy go przy mnie nie było.
Byłam samotna.
Woda z mojego organizmu
spłynęła po moich policzkach,
a z nią czarne ślady mojego tuszu.
Dla niego wszystko wygasło,
jak zapałka, jak papieros.
Dla mnie to pozostało do teraz.
Nie istnieje juz.
Odszedł.
Z nim moje czerwono-biało-zielone serce.
Nie żałuje niczego.
Byłam szczęśliwa.
Niezastąpiony.
0 komentarze:
Prześlij komentarz