wtorek, 9 czerwca 2015

Milion bledów w drodze do upragnionego szczescia..




Moje małe serce bije i bije.. Ale co mi z tego, skoro cała reszta się wypala? Moje serce z każdą porażką się pomniejsza, moja dusza przez wszystkie błędy i upadki zanika. Zostaje w środku pustka, która ze słabością powtarza mi zawsze, że jestem twarda i silna. Ale co mi z tego? Serce i dusza to cząstki mnie, mojego ciała.  To całe moje życie, które ukrywam w sobie przez kilkanaście lat. Moje wzloty i upadku kształtowały mój odmienny charakter. Jednak w tym małym, złamanym sercu została cząstka tej silnej dziewczyny. Dzięki temu mam siłę, aby robić to co kocham. Czas leci, jestem coraz starsza, wszystko we mnie płonie.. niedługo nic nie pozostanie. Zniknę w zapomnienie, jednak z uśmiechem na twarzy. Nie odejdę z tego świata, będę leżeć w bagnie wszystkich błędów oraz w łące moich szczęśliwych wspomnień. 




Ta sytuacja, w której topiłam się przez siedem miesięcy mnie niszczyła. Coś we mnie pękło. Najpierw serce, potem cała ja. Od środka zaczęła wyżerać mnie tęsknota. Nic się wtedy nie liczyło, tylko on. Byłam nikim. Krzyczałam, choć nie wystarczająco głośno aby ktoś mnie zrozumiał. Ocean gorzkich łez... Nikt mnie nie rozumiał. Upadałam bardziej...szybciej.. Ból, gniew, smutek i tęsknota zatruła moją osobę. Moje serce krzyczało. Jak myślisz, wygrałam tę walkę? Czytaj dalej.

Mijały miesiące a ja miałam wyrzuty sumienia. Wiele pytań przelatywało w mojej głowie: Czy ja to zniszczyłam? Czy on mnie jeszcze kocha? Czy to, co było kiedyś, wróci? Ten ból atakował mnie coraz bardziej. Uciekałam od tego do nałogu, z którego nie wydostałam się do dziś. Czułam się okropnie. "Roksana, przecież Ty jesteś silna", kiedy słyszałam te słowa brzydziłam się sobą. Przecież okłamuję wszystkich dookoła. Nie chcę kłamać ani nie chcę mówić prawdy. Paradoks? Boję się, że stracę go na zawsze. Ta cisza mnie zabija, wypalam się coraz bardziej. 
 Czytasz dalej?



Kolejne miesiące. Przyzwyczaiłam się do braku najważniejszej osoby. Wiesz co najbardziej mnie wtedy dobijało? Te osoby, o których starałam się zapomnieć. Oni się pojawiali w nieodpowiednich sytuacjach. Kiedy już myślałam, że jest dobrze wszystko znów leciało w dół. Przeszłość mnie rujnowała. Odchodziły ode mnie bliskie osoby, które pozostawiały po sobie mały, lecz bolesny- dla mnie- ślad, za którym ciągnęły się te piękne i złe chwile. I ten otaczający mnie strach, który nie pozwalał mi funkcjonować normalnie, jak kiedyś. 
To wszystko rozkręca się coraz bardziej. Zostajesz tu?

Wędrowałam przez kolejne miesiące sama. To nie była piękna bajka, lecz wojna, w której przetrwałam wiele bitw. Jestem wielką tajemnicą i zagadką. Wydaje Ci się, że to wszystko jest proste? Dołącz do mnie, a uwierz, że po chwili odejdziesz jak każdy inny. A może będzie inaczej? Może zostaniesz przy mnie i wzmocnisz mnie swoją energią? Przekonajmy się.
 Ja nie ranię ludzi, nie bój się mnie. 


Starałam się wszystkie problemy wyrzucać z siebie. Uciekałam od tych fałszywych wspomnień. Skupiłam się na teraźniejszości. Przebiegłam przez wiele zakrętów, jednak cały czas wędrowałam przez kręte i wąskie ścieżki. Chciałam się zmienić, bo z mojej duszy został mały, krwawiący skrawek. Jednak coś mnie blokowało.. Wszystko trzymałam w sobie, gdyż nie mogłam zaufać komukolwiek. Kiedy myślałam, że znalazłam drogę do lepszego życia.. znów topiłam się w bagnie. Jak myślisz, wydostałam się? Ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń?

Na końcu tej krętej ścieżki, moje ciało spłonęło, a dusza i krwawiące serce rozpadło się na malutkie cząstki. Zagubiłam się i upadłam. Ludzie bawili się mną jak zabawką-brali nową a wyrzucali starą, zniszczoną. Oni się z tego cieszyli- każdy lubi patrzeć się na czyjeś cierpienie. Jednak nikt nie słyszał mojego płaczu, nie widzieli morza łez. Dla nich byłam cicha i spokojna. Wiesz co w tamtym momencie się dla mnie liczyło? Szczęście innych. Nie interesowało mnie to, że za każdym razem, kiedy powodowałam u kogoś uśmiech, to dostawałam ostrym nożem cios w plecy. Nie chciałam nic wzamian, prócz miłości, której nigdy nie doznałam. Najbardziej potrzebowałam jego. 

Gardziłam każdym dookoła. Na kilometr czuć było ode mnie nienawiść i złość. Dlaczego? Bo ludzie mnie zranili. Byłam na dnie. Gardziłam ludźmi tak samo jak przyjaźnią czy miłością. Nienawidziłam siebie, swoich czynów. Wszyscy mnie atakowali, a ja ostatnimi siłami próbowałam się bronić. Straciłam swoją wartość, czy kiedyś się nawrócę? Czy będę taka silna? Poświęcisz mi jeszcze kilka minut?

Nastała cisza. Pozwoliłam im odjeść. Nie miałam przyjaciół, z nikim nie rozmawiałam. Byłam sama. Nie walczyłam już. Bo po co? Nie będę starać się za dwie osoby. Zbyt dużo złych sytuacji. Jeszcze chwila...byłby koniec. Straciłam wiarę. Zapomniałam co to szczęście, inni mieli go pod dostatkiem. Coraz bardziej zepsuta. Zero pozytywnych emocji. Może to kara za błędy przeszłości? 

Nie mogłam o nim zapomnieć. On był nadal w moim sercu. Nie umiałam i nie chciałam. Mimo krzywd. Gdyby nie on nie byłoby mnie tu, nie byłabym tą samą osobą. Sam jego widok, głos podnosił mnie z każdego upadku. Nigdy na mnie nie krzyczał, tylko rozmawiał- i tego mi brakowało. 

Przez te okropne chwile zaczęłam być obojętna. Z mojego serca nic nie pozostało. Jednak dusza zawsze była. Trzymała się twardo. Widziałam wszystkie bolesne sytuacje i słowa lecz nie reagowałam. Nie interesowało mnie jego istnienie. Myślę, że to spowodowane było miesiącami łez i smutku. Próbowałam go zastąpić rzeczami, wszystkim co mi przyszło do głowy i do ręki. Przytyłam. Dużo, o wiele za dużo. 

Kiedy myślałam, że to już koniec mojego kontrowersyjnego życia pojawił się on. Wystarczyła jedna rozmowa a wszystkie dobre i złe chwile powróciły. I znów pojawiły się łzy, których nie było. Coś w środku podpowiadało mi abym dała mu szansę, że wszystko się ułoży. Zaryzykowałam. 

Zmienił się on, jak i ja. Odbudowałam się. Potrzebowałam właśnie jego.  Jednak gdyby nie przyjaciele, których teraz jest niewielu, nie byłabym tą samą osobą. W końcu zaczęłam się cieszyć, uśmiechać. Nie doświadczyłam miłości do chłopaka, lecz mam przyjaciół i rodzinę. Reszty nie potrzebuję. 

Czy jestem silna? Przez moje wspomnienia- które powoli znikają z mojej pamięci- jestem twarda. Jestem całkiem inną osobą niż jeszcze trzy miesiące temu... W końcu szczęśliwa.