piątek, 13 listopada 2015

Bezinteresowna, pamietliwac

Miałam wiele problemów, przeszłam przez wiele krętych dróg. Nie chciałam już widzieć na swojej twarzy smutku. Chociaż w moich oczach zawsze można dostrzec ocean gorzkich łez...
Postanowiłam się zmienić. Nie wiele musiałam zrobić aby to się stało, jednak poświęciłam wiele... 

Byłam, jestem i chyba już zawsze będę zbyt dobra. Chciałam się zmienić w obojętną, źle nastawioną dziewczynę. Próbowałam odrzucać od siebie każdego człowieka, nieważne skąd był. Wyznaczyłam sobie cel- zranić każdego, kto kiedykolwiek sprawił smutek w moim sercu. Każdego kto wbił mi nóż w plecy. Każdego kto zranił moje przepełnione miłością serce. 
Miałam dosyć trzymania w sobie bólu, smutku i cierpienia. 
Kiedy poznawałam nowe osoby, nie czułam więzi do nich. Nie chciałam się do nich przywiązywać. Byli, bo byli. Odpuszczałam sobie jakiekolwiek znajomości. Nie chciałam być znana, a przeciwnie. Szukałam ucieczki do innego świata, bez problemów. Idealnego dla mnie. 
Z biegiem czasu zrozumiałam, że tak nie mogę żyć. To nie jest moje życie. Postanowiłam poświęcić siebie, aby zabić ten smutek w sobie. Zabrano mi moją duszę, moje serce jakoś jeszcze funkcjonowało. Przecież kamienia zwykły człowiek nie zniszczy. 
Wyróżniałam się spośród moich znajomych. Grzeczna, milutka a zarazem walcząca i silna kobieta. Nikt mnie nie znał. Nikt nie wiedział jaki trzymam chaos w głowie. 
Oddałam siebie aby pomagać innym...


Wierzyłam w każdego bardziej niż w siebie. Oddawałam swoje szczęście, aby zobaczyć chociaż lekki uśmiech człowieka. To było dla mnie najważniejsze. Uśmiechy obcych i bliskich osób odbudowywały mnie. Bałam się tego, bałam się tej zmiany. Wiedziałam jakie jest moje przeznaczenie... 


Jestem pamiętliwa. Być może to zadziwiające, ale tak jest. Pamiętam każdą łze, każdy uśmiech. Każdy wzlot i upadek. Pamiętam tęsknote i nienawiść. Pamiętam każdą dobrą decyzje i każdą błędną. Pamiętam każde "kocham Cię"- te szczere i nie. Pamiętam każde kłamstwo i każdą prawdę. Pamiętam bliskie mi osoby. Pamiętam fałszywych ludzi. 
Choć staram się zapomnieć- to nie potrafię... 

czwartek, 12 listopada 2015

Zabawka

Piękną dziewczyną była, z planami na przyszłość, które zmieniała 
dosyć często. Kończąc szkołę podstawową miała doświadczenie życiowe 25 latki. Wchodząc do gimnazjum jej życie zmieniało się co parę miesięcy o 180 stopni. Jej życie nie miało sensu, nie chciała żyć. Miała jedyny priorytet- jej rodzina, która wtedy jej nie doceniała. Uważała siebie za bezużyteczną. 
W szkole dobrze się uczyła..poznała nowych znajomych, w nowej szkole i zaczęły się problemy. Pierwsze jedynki, wagary. Jeśli wagary to też papierosy, alkohol. Po paru miesiącach się uzależniła. Nie była już tą grzeczną dziewczynką...
Problemy w szkole to nic w porównaniu do problemów rodzinnych. Była sama mając kilkanaście lat. Nie mogła liczyć na nikogo.

Nagle w jej życiu pojawił się pewien chłopak... Nie w jej typie. Jej 
marzeniem było mieć wysportowanego, wysokiego chłopaka (o charakterze nie wspomnę:P) a on był przeciwieństwem. Podczas pierwszych spotkań nie myślała, że ta "znajomość" będzie ją prześladować przez 2 lata. Był starszy od niej o 3 lata. O 3 cm od niej wyższy...

Poznali się przez jej przyjaciółkę. Były we dwie na imprezie, w nowym mieście(w którym on mieszka). Pokłóciły się, więc ona postanowiła wyruszyć do domu. Ciężko byłoby jej trafić o północy.. Nowy kolega chciał ją odprowadzić, ta bez wahania się zgodziła. Trasę 30 minutową przeszli przez 3 godziny. Jak? Nie wnikam. Rozmawiali ze sobą. Przedstawili połowę swojego życia w tak krótkim czasie. Kiedy już byli pod jej drzwiami, ona go pocałowała, w policzek. Jak przyjaciela.
Leżąc w łóżku rozmyślała o nim. Myślała, że ten życiowy koszmar w końcu się skończy. Myliła się?

Pierwszym odruchem po przebudzenie było sprawdzenie telefonu. A w nim wiadomość od niego: " Cześć :D Co tam? :D " - prawie każdą rozmowę zaczynał tymi wyrazami... Nie muszę chyba Wam opisywać jej zachwytu. Pisali ze sobą długo, tematów nie było brak. Zaczęli się spotykać, raz drugi trzeci
Po tym kolejnym, kolejnym razie na pożegnanie ją mocno i długo uścisnął, na koniec pocałował. Przez te pożegnanie nie przespała nocy. Myślała o nim nieustannie. 
Mijały kolejne codzienne spotkania...
Kiedy wieczorem na spacerze złapał ją za rękę, jej serce przyśpieszyło swoje bicie. Ciarki przeszły po jej ciele. Nie wiedziała co ma zrobić, ale nie odepchnęła go. Ucieszyła się bo myślała, że to początek związku. Chciała z nim być. Mimo, że różnili się, nie był jej księciem z bajki. Uważała, że jest to facet jej życia. 
Mijały miesiące.. Ona poczuła, że jest coś nie tak. Nie spotykali się często, nie pisał już do niej jak zawsze. 
Jej przyjaciółka nie mogła patrzeć na jej twarz bez uśmiechu, a więc postanowiła do niego napisać. On jej wszystko wyjaśnił "Nie chcę związku, nie kocham jej, nie chcę jej" po czym wysłała jej screena rozmowy. Co ta mała, zraniona istotka zrobiła? Załamała się, była w rozpaczy. Straciła osobę, którą pokochała. Osobę, która narobiła jej nadziei i zostawiła. Nie zrobiła sobie nic, nie straciła nic prócz wylanych łez...
Zerwali ze sobą kontakt po jakimś czasie, bo każda rozmowa z nim sprawiała płacz. 
Minął miesiąc. 
Drugi. 
Napisał do niej. Oczywiście, cześć i co tam :D. Nie wiedziała co zrobić, bo przestała o nim myśleć, chciała sobie inaczej wszystko poukładać, w końcu zaczęła się uśmiechać, a tu nagle zjawił się on... Znów zaczęła z nim pisać, spotykać się. Znów zaczęły się wielogodzinne rozmowy i spacery. Tylko teraz było troszeczkę inaczej. Chciał czegoś więcej od niej. Nie zgodziła sie na to... Zostawił ją znów. Znów pojawił się smutek na jej twarzy. Załamała się bardziej niż za tamtym razem. Obiecała sobie, że już do niego nie wróci.
Usunęła go ze znajomych, potem zablokowała. Minęło około pół roku. Pamięć o nim nie zniknęła. Odblokowała go i znów byli znajomymi "fejsbukowymi". Zaczęli ze sobą pisać, jednak obiecali sobie zwykłą znajomość. Jednak w ich przypadku to niemożliwe. 
Minęły kolejne miesiące.. zleciały 2 klasy, 2 klasy płaczu i skupianiu się na jednej osobie- nim. Po długim okresie nie widywania się, on wyciągnął do niej rękę. Zobaczyli się. Kiedy on ją przytulił jej serce zaczęło mocno bić, ręce zaczęły się pocić.. Zrozumiała, że po tym wszystkim co jej zrobił nadal coś do niego czuje. Jednak nie chciała tego, ale to było silniejsze od niej. 
Przyjeżdżał do niej codziennie. Oboje byli innymi ludźmi, przez rok można się bardzo zmienić. Ona jeszcze bardziej dojrzała i myślała, że on jest kimś innym. Chciała mu znów zaufać, bo potrzebowała go. 
Powiedział jej, że naprawdę się zmienił, że nie zrani jej nigdy więcej. Przytulił i powiedział, że ją kocha. Prosto w oczy, powiedział, że ją kocha. Pisał jej to, mówił co chwilę. Trwali w tym miesiąc, po czym ona mu odpowiedziała, że też go kocha. Niepotrzebnie, bo zostawił ją, twierdząc, że nie czuje nic do niej. Że jej nie kocha. 
.
.
.

Ta dziewczyna zmarnowała na niego 3 klasy. Te około 2 lata. Była dla niego zabawką, którą się bierze i zostawia zepsutą. Zniszczył ją do tego stopnia, że ona teraz nie potrafi zaufać żadnemu chłopakowi. 

sobota, 5 września 2015

Niezastąpiony

Minęła kolejna sobota. Kolejny dzień bez niego. Bez najlepszego faceta na ziemi. Kiedy był przy mnie niczego do szczęścia nie potrzebowałam. 


On był moim szczęściem. 

Był księciem z bajki. 
Bohaterem w horrorze, 
w którym grałam główna role- ofiary. 
Moim rycerzem na brutalnej wojnie. 

Nigdy nie myślałam, że 
w tak krótkim czasie mozna kogoś pokochać. 
Tak, pokochać. 

Odbudował moje zakrwawione serce. 
Juz nie czerwono-biało-zielone. 

Odszedł. 
Odszedł jak każdy inny. 
Mimo obiecywania, że 
pozostanie na zawsze. 

Kiedy odszedł..
serce mnie nie bolało, 
gdyż ja mu oddałam swoje, 
a on swoje mi. 
Dzięki temu było mi lżej. 

Czułam pustkę, 
której nie odczuwałam 
nawet gdy go przy mnie nie było. 

Byłam samotna. 

Woda z mojego organizmu 
spłynęła po moich policzkach, 
a z nią czarne ślady mojego tuszu. 

Dla niego wszystko wygasło, 
jak zapałka, jak papieros. 
Dla mnie to pozostało do teraz. 
Nie istnieje juz. 
Odszedł. 
Z nim moje czerwono-biało-zielone serce. 

Nie żałuje niczego. 
Byłam szczęśliwa. 
Niezastąpiony. 


poniedziałek, 20 lipca 2015

Złamane serce

Każdy z nas został kiedyś zraniony. Przez kogoś bliskiego albo przez ukochaną osobę. Miłość, zauroczenie- to jest coś pięknego. Najpiękniejsze są zawsze początki. Obie osoby się starają, dbają o siebie, ufają sobie. Jednak nie zawsze te zauroczenie przeistacza się w prawdziwą miłość. Często jedna połówka odpuszcza sobie, traci nadzieje. Chce być sama lub znalazła kogoś innego..lepszego..
Co wtedy się dzieje? Nasz świat się rujnuje. Leżymy pośród milionów gruzów. Po naszym ciele spływają cząstki krwawiącego serca. Te serce było ogromne, ponieważ było obdarowywane wielką miłością. W kilka sekund z oazy spokoju przenosimy się do piekła. Próbujemy wymazać z serca wszystkie spędzone z tamtą osobą chwile. Te złe i dobre. Im bardziej się na tym skupiamy, tym bardziej to nas niszczy. Zastanawiamy się nad sobą. Czy to my popełniliśmy błąd? Nie szukaj w sobie złych rzeczy. Nasza niska samoocena zniechęca ludzi do głębszej znajomości. Jeżeli My nie wierzymy w nasze dobro, piękno- to kto uwierzy?


Uciekamy od miłosnych problemów do alkoholu, inni do papierosów czy narkotyków, może do innych nałogów, jednocześnie próbując normalnie funkcjonować i wykonywać codziennie obowiązki. Zatrzymujemy w środku ten ból, tą rozpacz. To może powodować różne choroby; bóle głowy, bezsenność.



Będąc w związku musimy myśleć o sobie, na wyższym poziomie niż o tej drugiej połówce. Musimy troszczyć się o siebie, dbać. Musimy wymagać przeprosin za wyrządzone krzywdy, nie możemy siedzieć cicho, zrozpaczone, z załamanymi rękoma. Mężczyźni lubią twarde kobiety, a nie bezbronne dziewczynki, którymi można się zabawić. A kobiety potrzebują prawdziwych mężczyzn, którzy docenią ich pracę, ich piękno i dobro.



Żyjemy w nerwach, nieustannym stresie i pośpiechu. Przemierzamy wiele krętych dróg i każdy z nas potrzebuje tej osoby, która w potrzebie nas wesprze.. Jednak nie wymagajmy od drugiej osoby zbyt wiele. Każdy jest człowiekiem, pamiętajmy.



Złamane serce ciężko wyleczyć. Najgorsze są pierwsze dni, kiedy obwiniamy siebie, rozpaczamy. W takich chwilach potrzebujemy kogoś bliskiego, rodzinie czy przyjaciół. Nigdy nie bądźmy w tych momentach sami, bo problemy z sercem to nie zabawa. Niby to niepoważne, lecz może doprowadzić do prawdziwej choroby serca. A ono jest najważniejsze.



Kiedy chcesz płakać- płacz, nie trzymaj niczego w sobie. Wszystko będzie dobrze- zawsze tak się mówi, lecz to prawda. "Nie ten, to następny"- to też prawda.















wtorek, 9 czerwca 2015

Milion bledów w drodze do upragnionego szczescia..




Moje małe serce bije i bije.. Ale co mi z tego, skoro cała reszta się wypala? Moje serce z każdą porażką się pomniejsza, moja dusza przez wszystkie błędy i upadki zanika. Zostaje w środku pustka, która ze słabością powtarza mi zawsze, że jestem twarda i silna. Ale co mi z tego? Serce i dusza to cząstki mnie, mojego ciała.  To całe moje życie, które ukrywam w sobie przez kilkanaście lat. Moje wzloty i upadku kształtowały mój odmienny charakter. Jednak w tym małym, złamanym sercu została cząstka tej silnej dziewczyny. Dzięki temu mam siłę, aby robić to co kocham. Czas leci, jestem coraz starsza, wszystko we mnie płonie.. niedługo nic nie pozostanie. Zniknę w zapomnienie, jednak z uśmiechem na twarzy. Nie odejdę z tego świata, będę leżeć w bagnie wszystkich błędów oraz w łące moich szczęśliwych wspomnień. 




Ta sytuacja, w której topiłam się przez siedem miesięcy mnie niszczyła. Coś we mnie pękło. Najpierw serce, potem cała ja. Od środka zaczęła wyżerać mnie tęsknota. Nic się wtedy nie liczyło, tylko on. Byłam nikim. Krzyczałam, choć nie wystarczająco głośno aby ktoś mnie zrozumiał. Ocean gorzkich łez... Nikt mnie nie rozumiał. Upadałam bardziej...szybciej.. Ból, gniew, smutek i tęsknota zatruła moją osobę. Moje serce krzyczało. Jak myślisz, wygrałam tę walkę? Czytaj dalej.

Mijały miesiące a ja miałam wyrzuty sumienia. Wiele pytań przelatywało w mojej głowie: Czy ja to zniszczyłam? Czy on mnie jeszcze kocha? Czy to, co było kiedyś, wróci? Ten ból atakował mnie coraz bardziej. Uciekałam od tego do nałogu, z którego nie wydostałam się do dziś. Czułam się okropnie. "Roksana, przecież Ty jesteś silna", kiedy słyszałam te słowa brzydziłam się sobą. Przecież okłamuję wszystkich dookoła. Nie chcę kłamać ani nie chcę mówić prawdy. Paradoks? Boję się, że stracę go na zawsze. Ta cisza mnie zabija, wypalam się coraz bardziej. 
 Czytasz dalej?



Kolejne miesiące. Przyzwyczaiłam się do braku najważniejszej osoby. Wiesz co najbardziej mnie wtedy dobijało? Te osoby, o których starałam się zapomnieć. Oni się pojawiali w nieodpowiednich sytuacjach. Kiedy już myślałam, że jest dobrze wszystko znów leciało w dół. Przeszłość mnie rujnowała. Odchodziły ode mnie bliskie osoby, które pozostawiały po sobie mały, lecz bolesny- dla mnie- ślad, za którym ciągnęły się te piękne i złe chwile. I ten otaczający mnie strach, który nie pozwalał mi funkcjonować normalnie, jak kiedyś. 
To wszystko rozkręca się coraz bardziej. Zostajesz tu?

Wędrowałam przez kolejne miesiące sama. To nie była piękna bajka, lecz wojna, w której przetrwałam wiele bitw. Jestem wielką tajemnicą i zagadką. Wydaje Ci się, że to wszystko jest proste? Dołącz do mnie, a uwierz, że po chwili odejdziesz jak każdy inny. A może będzie inaczej? Może zostaniesz przy mnie i wzmocnisz mnie swoją energią? Przekonajmy się.
 Ja nie ranię ludzi, nie bój się mnie. 


Starałam się wszystkie problemy wyrzucać z siebie. Uciekałam od tych fałszywych wspomnień. Skupiłam się na teraźniejszości. Przebiegłam przez wiele zakrętów, jednak cały czas wędrowałam przez kręte i wąskie ścieżki. Chciałam się zmienić, bo z mojej duszy został mały, krwawiący skrawek. Jednak coś mnie blokowało.. Wszystko trzymałam w sobie, gdyż nie mogłam zaufać komukolwiek. Kiedy myślałam, że znalazłam drogę do lepszego życia.. znów topiłam się w bagnie. Jak myślisz, wydostałam się? Ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń?

Na końcu tej krętej ścieżki, moje ciało spłonęło, a dusza i krwawiące serce rozpadło się na malutkie cząstki. Zagubiłam się i upadłam. Ludzie bawili się mną jak zabawką-brali nową a wyrzucali starą, zniszczoną. Oni się z tego cieszyli- każdy lubi patrzeć się na czyjeś cierpienie. Jednak nikt nie słyszał mojego płaczu, nie widzieli morza łez. Dla nich byłam cicha i spokojna. Wiesz co w tamtym momencie się dla mnie liczyło? Szczęście innych. Nie interesowało mnie to, że za każdym razem, kiedy powodowałam u kogoś uśmiech, to dostawałam ostrym nożem cios w plecy. Nie chciałam nic wzamian, prócz miłości, której nigdy nie doznałam. Najbardziej potrzebowałam jego. 

Gardziłam każdym dookoła. Na kilometr czuć było ode mnie nienawiść i złość. Dlaczego? Bo ludzie mnie zranili. Byłam na dnie. Gardziłam ludźmi tak samo jak przyjaźnią czy miłością. Nienawidziłam siebie, swoich czynów. Wszyscy mnie atakowali, a ja ostatnimi siłami próbowałam się bronić. Straciłam swoją wartość, czy kiedyś się nawrócę? Czy będę taka silna? Poświęcisz mi jeszcze kilka minut?

Nastała cisza. Pozwoliłam im odjeść. Nie miałam przyjaciół, z nikim nie rozmawiałam. Byłam sama. Nie walczyłam już. Bo po co? Nie będę starać się za dwie osoby. Zbyt dużo złych sytuacji. Jeszcze chwila...byłby koniec. Straciłam wiarę. Zapomniałam co to szczęście, inni mieli go pod dostatkiem. Coraz bardziej zepsuta. Zero pozytywnych emocji. Może to kara za błędy przeszłości? 

Nie mogłam o nim zapomnieć. On był nadal w moim sercu. Nie umiałam i nie chciałam. Mimo krzywd. Gdyby nie on nie byłoby mnie tu, nie byłabym tą samą osobą. Sam jego widok, głos podnosił mnie z każdego upadku. Nigdy na mnie nie krzyczał, tylko rozmawiał- i tego mi brakowało. 

Przez te okropne chwile zaczęłam być obojętna. Z mojego serca nic nie pozostało. Jednak dusza zawsze była. Trzymała się twardo. Widziałam wszystkie bolesne sytuacje i słowa lecz nie reagowałam. Nie interesowało mnie jego istnienie. Myślę, że to spowodowane było miesiącami łez i smutku. Próbowałam go zastąpić rzeczami, wszystkim co mi przyszło do głowy i do ręki. Przytyłam. Dużo, o wiele za dużo. 

Kiedy myślałam, że to już koniec mojego kontrowersyjnego życia pojawił się on. Wystarczyła jedna rozmowa a wszystkie dobre i złe chwile powróciły. I znów pojawiły się łzy, których nie było. Coś w środku podpowiadało mi abym dała mu szansę, że wszystko się ułoży. Zaryzykowałam. 

Zmienił się on, jak i ja. Odbudowałam się. Potrzebowałam właśnie jego.  Jednak gdyby nie przyjaciele, których teraz jest niewielu, nie byłabym tą samą osobą. W końcu zaczęłam się cieszyć, uśmiechać. Nie doświadczyłam miłości do chłopaka, lecz mam przyjaciół i rodzinę. Reszty nie potrzebuję. 

Czy jestem silna? Przez moje wspomnienia- które powoli znikają z mojej pamięci- jestem twarda. Jestem całkiem inną osobą niż jeszcze trzy miesiące temu... W końcu szczęśliwa. 

wtorek, 5 maja 2015

Przyjaciólka a kolezanka

Czasami przed napisaniem czegoś szukam inspiracji. W wyszukiwarkę wpisałam po prostu "przyjaźń". Oczywiście wyświetliło mi się wiele stron, m.in. cytaty, opisy, natrafiłam na kilka notek. Nie mam pojęcia czy pisała to młoda pisarka, czy starsza- pismo bardzo dziecinne. Oczywiście ja jestem starą pisarką (wyczuj ironię). Skoro ktoś coś pisze i wie, że ktoś zdesperowany może to czytać, to po co takie bzdury pisze? 
Trochę dziś polatam po internecie. Jest 21:00- jak równiutko! 
Wyjaśnijmy sobie na początku co to jest ta przyjaźń. Wikipedia nam sporo mówi... niepotrzebnych informacji. 
SJP.PWN.PL
PRZYJAŹŃ- "przyjaźń «bliskie, serdeczne stosunki z kimś oparte na wzajemnej życzliwości i zaufaniu; też: życzliwość, serdeczność okazywana komuś»" 

Jeżeli wejdziemy w grafikę, znajdziemy wiele obrazków dot. przyjaźni. "uzależnienie, choroba, zaufanie, bff na zawsze" blabla. 


Przyjaciel, a kolega ----- przyjaciółka, a koleżanka
Nie mówmy tak samo o koleżance jak o przyjaciółce, gdyż któraś ze stron może się obrazić. Dajmy przykład koleżanki ze szkolnej ławki, czy też ogólnie ze szkoły. Widujecie się praktycznie codziennie. Łączy Was wspólne miejsce nauki. Rozmawiacie na przerwach, lekcjach, ale czy to jest przyjaźń? Odróżniajmy to, chyba nie chcemy nikogo zranić. 
Przyjaciel to ktoś kogo kochamy. A miłość dzielimy na kilka części (wyczuj przenośnie..) Możemy kochać rodzinę, przyjaciół jak i drugą połówkę. Jeżeli kochasz swoją przyjaciółkę to nie darzysz jej takim uczuciem jak do swojego chłopaka. Chyba, że przyjaźnisz się z chłopakiem a potem z tego powstaje zauroczenie, zakochanie. Oczywiście, że to normalne. 


Przyjaciel to osoba, której ufasz bezgranicznie. Ta osoba jest wierna Tobie, nie zdradzi Cię, pomoże Ci w potrzebie. Nie musi być piękna, atrakcyjna- skończmy się kierować wyglądem, gdyż charakter jest ważniejszy. Możecie sobie mówić wszystko, dosłownie. Sekrety, tajemnice- nic przed sobą nie ukrywacie. Widzicie się często.. istnieją przyjaźnie na odległość (tak jak i związek) wtedy te widzenia nie są takie częste. Jednak pisanie, a prawdziwa rozmowa to co innego. Nie musicie przed sobą zgrywać kogoś kim nie jesteście. Przyjaciel kocha Cię takiego, jakim jesteś. Możecie wariować, imprezować, śmiać się robić różne śmieszne, nienormalne rzeczy, razem, wspólnie. 
Nie możemy zapomnieć o tym, że nie tylko ta druga osoba powinna być szczera i wierna nam, ale my jej też. Bo to minimum dwie osoby tworzą prawdziwą, niezniszczalną przyjaźń. Trudniej jest dbać o nią gdy jest więcej osób- choć może wydawać się inaczej.


Strata takiej bliskiej osoby... 
Na pewno tak miałaś. Najpierw koleżanka, zaczęłyście więcej rozmawiać, przebywać, pisać. Pierwsze sekrety, przygody i tak stałyście się nierozłączne. Jednak coś się między Wami zepsuło. Nie z Twojej winy... Pamiętaj, ktoś zdradzi, zrobi to drugi raz. Warto wybaczać, ale najpierw przemyślmy to co robimy. W przyjaźni cenne jest zaufanie. Jeśli masz jakieś wątpliwości.. zachowaj swoje największe sekrety dla siebie. Jeśli zawiodłeś się na kimś, nie przejmuj się. Ból przeminie. Wiem, że to boli, ból przechodzi szybciej niż Ci się wydaje. Po co mieć kilka niepotrzebnych przyjaciółek, jak można mieć jedną najwspanialszą? 
Pamiętajmy to co komu mówimy, to co wysyłamy komuś. W każdej chwili ta niby zaufana osoba może to wykorzystać wobec nas. 
No właśnie, a co jeśli to zrobi? Podam jeden przykład. W naszym życiu zawsze jest taki moment, gdy się zakochujemy. A co jeśli ta przyjaciółeczka odbierze nam tą osobę? Dziewczynie tego wspaniałego chłopaka, a chłopakowi tę wspaniałą dziewczynę? Boli podwójnie. Lecz nie zwalaj winy na nią tylko na nich oboje. Bo zawsze jest wina po obu stronach. 


W moim życiu przeleciało kilka dziewczyn, chłopaków. Jednak została ta jedyna, która jest ze mną od 5 lat. Jest ode mnie starsza, jednak nigdy nie dostrzegałyśmy tej różnicy. Ona wie o mnie wszystko, ja o niej również. Wcześniej spędzałyśmy dużo czasu, teraz o wiele mniej z wiadomych dla nas przyczyn. jednak to nie psuje relacji między nami. Codzienne godzinne rozmowy, to nam na pewno pomaga. Pięknie, pięknie jednak miałyśmy kilka kłótni. Kiedy się kłóciłyśmy, rozłąki trwały od pół do ponad roku. Męczyłam się strasznie. Jak przetrwać bez ważnej dla mnie osoby? Często płakałam, choć to rzadkość dla mnie. Łzy widnieją na mojej twarzy jedynie w trudnych chwilach, ostatnio coraz częściej. Podczas kłótni wiele razy chciałam do niej zadzwonić i napisać, tęskniłam bardzo. Lecz ten strach "co ona mi powie". Teraz wiem, że mogłam tak zrobić. Nie bójmy się, życie mamy jedno. Nie pozwólmy tracić ważnych osób z głupoty!


Kolejna dziewczyna była ze mną ok 2-3 lata. Niby jej ufam jednak nie do końca. Zawsze mam jakieś wątpliwości. Znamy się jak znamy, nazywałam ją przyjaciółką. Waśnie, nazywałam. 
Przez pewne chwile w życiu nauczyłam się, że lepiej mieć kilku przyjaciół niż jedną przyjaciółkę. Naprawdę, facetom tez można ufać. Nie bójcie się tego, że niby jedna ze stron się zakochuje. Tak, też przez to przeszłam, dwa razy. Jednak zawsze wybierałam przyjaźń. Facet odejdzie, przyjaciel zostanie. Więc nie zostawiajmy jego dla jakiegoś zauroczenia.


uczymy się na błędach- okej. Jednak czasami przesadzamy. Jesteśmy uprzedzeni do "nowej, świeżej" koleżanki. Nie obwiniajmy kogoś niewinnego, za błędy innej osoby. Jeżeli ktoś Cię zranił, Ty to zrobisz z podwójną siłą. Będziesz miała złamane serce, kiedyś złamiesz je komuś- będziesz pamiętała jak to Ciebie bolało. Doceniaj te chwile, te 60 sekund, ten jeden dzień bo czas szybko leci. Nie olewaj przyjaciół, róbcie sobie zdjęcia, korzystajcie z życia ponieważ przeleci szybciej niż nam wszystkim się wydaje. 



"Zabiłem Cię w sercu, ale olałem żałobę


Nie będę słów żałował, jak ci coś się przydarzy

[...]

Czytaj między słowami i nie licz na litość

Dziś podam Ci rękę, ale policzę palce


W walce gałęzie wykręciły fałsz i chciwość"


"mam w plecach już tyle noży że mógłbym udawać jeża"


21:49 pora wstawić zdjęcia.. :) Miłej nocy. 

"Wiem, że dzisiaj ze mną jesteś i doceniam wszystko,
lecz mam powód żeby myśleć, że nie będziesz jutro, 
jak się człowiek raz zawiedzie to żyje pod presją..."
22:00 serio kończę 



poniedziałek, 4 maja 2015

Z roku na rok starsi

"Z roku na rok starsi, a duchem wciąż jak dzieciak". 

Czas mija, dorastamy. Nie bawimy się laleczkami, nie słuchamy smerfów. Nie przesiadujemy na podwórkach, nie gramy w klasy, w piłkę "na garażach". Jesteśmy z roku na rok starsi. W naszym życiu pojawiają się nowe przeszkody. Eksperymentujemy z papierosami i alkoholem. O narkotykach i innych ścierwach nie wspomnę. Chcemy poczuć się dorośli- za nich się uważamy. Jedni próbują i to jest dla nich wszystko, inni błądzą i lądują w bagnie nałogu.



Po podstawówce wita nas gimnazjum. Nowe otoczenie, nowi nauczyciele, nowe przedmioty. Przechodzimy zmianę charakteru i wyglądu. Dla jednych to dobre, dla reszty nie. Pierwsze wagary, pierwsze jedynki.. Kłótnie z rodzicami- pamiętaj, że oni zawsze chcą dla Ciebie jak najlepiej. Nawet gdy się nie zgadzacie, myślisz, że masz racje ale oni przeżyli więcej niż My.

Dobra, wytrwaliśmy gimnazjum. Wkraczamy coraz większymi krokami w dorosłość. Technikum lub liceum. Chyba nikt z nas nie chce mieć w papierach jedynie gimnazjum lub podstawówki.. Jesteśmy prawie dorośli. Lecz wiek to tylko liczba, charakter liczy się najbardziej. Nauka i nauka, czasem mamy jej dosyć. Ale spójrz z tej strony na to, że gdy bardziej się przyłożysz zyskasz więcej. Wytrzymaj te kilka godzin w szkolnej ławce, słuchaj uważnie na lekcji (choć wiem, że czasem ciężko) to Ci pomoże. Potem na sprawdzianie będziesz pamiętał dużo z lekcji, nie będziesz musiał siedzieć godzinami przy książkach.


Usiądź wygodnie w fotelu, zacznij oglądać stare zdjęcia. Ja robię to często. Patrzę jak się zmieniłam. Zmieniam się cały czas z wyglądu jak i z charakteru. Czy na dobre? Codziennie się nad tym zastanawiam. Nawet najmniejsze błędy wyprowadzają nas na dobrą drogę. Kiedy upadamy, wstajemy i jesteśmy coraz silniejszy. Pamiętaj.

Jeżeli zabłądziłeś w złym towarzystwie- ogarnij się. Przemyśl czy Ci sami koledzy którzy proponują Ci papierosa lub piwo, czy wskoczą za Tobą w ogień. Czy oddadzą za Ciebie nerkę. Czy pomogą gdy będziesz w potrzebie..

wtorek, 17 marca 2015

Pustka? Śmierć?

Znasz takie uczucie, kiedy nie masz nikogo? Nie masz na kogo liczyć, jesteś sam. Nikt nie odbiera, nie pisze. Nikt nie przytula, nie całuje. Nikt nie słucha, każdy olewa. Na pewno zdajesz sobie sprawę jak to ból. Sam musisz sobie radzić, nikt Cię nie wspiera, nie pomoże.

Masz tego dosyć. Słuchanie smutnych piosenek nie wystarcza. Kolejny papieros, kolejne piwo, kolejny kieliszek- to mało. Sięgasz po coś lepszego... tabletki,  żyletki i takie tam. Jedna kreska, druga, trzecia. To coś pomaga? Próbujesz zabić ból psychiczny fizycznym. Przykro mi ale to głupota. Chcesz zwrócić na siebie uwagę lecz to nie działa... Masz blizny na ręku, dlaczego? Może dlatego, że nikt Cię nie słuchał kiedy tego potrzebowałeś.. Byłeś sam i sobie nie radziłeś. Czułeś się samotny. Robisz wszystko by Cię zauważyli, lecz nie reagują.

Kiedy jesteś w szkole, na mieście- uśmiechasz się- nie dajesz poznać po sobie, że jesteś smutny. Zawsze tak było. Ty jesteś zmartwiony lecz nie chcesz żeby ktoś znał Twoje problemy...


Przestajesz jeść, pić.. siedzisz w koncie i płaczesz. Nikt Cię nie słyszy- przecież zawsze jesteś taki silny. Chcesz jak najszybciej zniknąć z tego świata, ale nie zrobisz tego- boisz się. Śmierć. Właśnie. Kiedy umarłbyś, wtedy zrozumieliby jak się czułeś.. wtedy odkryliby, że ty potrzebowałeś ich, a oni mieli własne, "ważniejsze" sprawy. Wtedy właśnie by żałowali i chcieliby cofnąć czas. Ale już za późno..

Ty zawsze pomagasz innym, starasz się pomagać. Słuchasz ich, doradzasz. Cieszysz się ze szczęścia innych. A ty co masz? Lecz jesteś dobrą osobą, nie myślisz tylko o sobie. Chcesz pomagać innym, zaniedbujesz siebie, swoje obowiązki, swoje ciało, nie dbasz o nic. Wszyscy dookoła są szczęśliwi, a Ty? No właśnie.


Chcesz zniknąć z tego świata? A zastanawiałeś się co za tym się ciągnie? Myślisz pewnie, że jesteś odważny, bo samobójstwo jest trudne, nie każdy się tego podejmie. Fakt, tylko tchórze. Dlaczego ich tak nazywam? Boją się życia, boją się rozwiązywania problemów.

Pomyśl o Twoich bliskich. Co oni by zrobili, gdybyś nagle zniknął.



Piątek wieczór. Nie wracasz do domu na wyznaczoną godzinę. Rodzice się nie martwią, bo jesteś odpowiedzialny i mają do Ciebie zaufanie, a zresztą mają swoje problemy, zmęczeni są pracą. Mija godzina, a po niej kilka następnych. Ciebie nadal nie ma. Rodzice zaczynają panikować. Dzwonią do Twoich znajomych, wypytują się w internecie.. lecz nikt nic nie wie.
Nagle ktoś puka do drzwi... Zaczynają się cieszyć bo myślą, że to Ty. Jednak mylą się- to policja. Znaleźli ciało leżące przy rzece, uważają, że to Ty. Wygląda to na "świadomą, chcianą śmierć".
Pierwsza reakcja rodziców? Płacz i smutek. Nie wierzą w to. Byłeś ich dzieckiem, dla Ciebie żyli i pracowali. Kochali Ciebie najmocniej ale Ciebie już nie ma, zniknąłeś. Obwiniają się za to; nie poświęcali Ci dużo czasu, mieli Cię gdzieś. Nie wiedzieli, że masz jakiekolwiek problemy.
Nikt już tego nie cofnie..

Ciesz się z życia. Zastanów się zawsze zanim weźmiesz żyletkę lub coś podobnego do ręki. Nie bądź samolubny. Każdy problem da się rozwiązać, nie jesteś sam. Ciesz się tym co masz, bo nie każdego Bóg obdarował życiem. Nie marnuj go na głupoty.
Samobójstwo to jest głupota, trzeba to zwalczać.
Jeśli zobaczysz kogoś z bliznami na rękach, porozmawiaj z nim, staraj się mu pomóc. Może akurat on Ciebie potrzebuje.




Pierwsza część tekstu była napisana jakoś w 2013 roku. Sporo minęło :)

środa, 11 marca 2015

Życie

Czy zastanawialiście się nad sensem naszego istnienia? Dlaczego trudno jest Tobie przetrwać, podczas gdy komuś innemu łatwo iść przez życie?

Poprzednio mówiłam, że wszyscy jesteśmy tacy sami... ale... jednak coś nas różni, m.in. pieniądze. 
On zarabia najniższą krajową, a ona 5 razy tyle. Dlaczego? Może zapracowała na takie zarobki, uczyła się ponad 18-ście lat- po prostu to jej zasługa. Może jej rodzina jest bogata i nic nie musiała robić aby to wszystko (pieniądze) zyskać. Natomiast on nie miał tyle szczęścia. Może skończył podstawówkę, szkołę średnią... być może nie miał jak uczyć się w 'tych lepszych szkołach' bądź ich 'własna głupota'. Może ma studia ale nie zdołał osiągnąć tyle co ona. 

A ten menel pod sklepem. Myślisz, że gdy był w młodzieńczym wieku chciał być tym kim stał się? Być może był na studiach, miał rodzinę i pieniądze. Jednak los mu zgotował takie brutalne i okrutne życie. Pomimo przeszkód.. życie to tylko "krótka próba", chyba wiesz gdzie dopiero wszystko się zacznie. 

Pomimo wielu trudności, pamiętaj, że jesteś wyjątkowa i możesz wszystko. Jesteśmy równi i każdy z nas zaczyna od zera. Wystarczy, że uwierzysz w siebie, zaczniesz się uczyć (bez nauki będziesz miała dobrą pracę? Nie usprawiedliwiaj się, ze nie ma w Polsce pracy po studiach, to śmieszne!), odstąpisz od nałogów ( od "tych rzeczy", które sprowadzają Cię na złą drogę). Pewnie myślisz "co ona może wiedzieć o życiu"; zaufaj mi, uczę się na WŁASNYCH błędach... gdybym nie posiadała wiedzy na poszczególne tematy, nie byłoby tego bloga. Robię to dla Ciebie. Przepraszam za błędy, jestem tylko zwykłą dziewczyną "po przejściach". Znasz mnie? Staram się nie pisać szczegółowo o moim życiu, abyś nie wypominała, " że wyżalam się w internecie ". Przeszłam wiele prostych i krętych dróg. Chcę Cię uchronić, chcę abyś była silniejsza, mądrzejsza... niż ja. Abyś nie musiała cierpieć jak niektórzy... ogarnij się. Zaplanuj sobie wszystko. Wypisz na kartce swoje błędy. Staraj się ich unikać. Wyznacz sobie nowe cele, zapisuj sobie wszystko. 

Jeśli palisz papierosy, cokolwiek- nie wnikam; rzuć to! Trujesz siebie i ludzi wokół Ciebie. Pomyśl o tym. Tak, wszystko jest dla ludzi- nie przesadzajmy. 

Dlaczego piszę o tych błędach? Zmieniam się ciągle. Raz na gorsze raz na złe. Od lipca jestem naprawdę dobrym człowiekiem. Nie mówię tak tylko ja. W poprzednim roku szkolnym prawie nie zdałam. Zachowanie naganne- "to niemożliwe! Roksana? Nie wierzę!". Zaczęłam "robić złe rzeczy"  i to z własnej głupoty. Robiłam z siebie dorosłą. Czy wyszło mi to na dobre? NIE, cieszę się, że nie mam roku w tył. Kiedy to odkryłam? Miałam miesięczną "przerwę" w życiu, w wakacje. Przemyślałam to wszystko. Oczywiście nie zatrzymałam się na tym jednym miesiącu. Myślę o wszystkim do dziś. Moje oceny zmieniły się o 180 stopni. Moje zachowanie również. Mimo, że wielu ludzi we mnie nie wierzy, jest jeszcze garstka tych, którzy wierzą. Zmienię się jeszcze na pewno. Chcę aby było jak najlepiej..



Przepis na życie? Każdy ma swój indywidualny. Staraj się, biegnij do wymarzonego celu. Zdobędziesz go, ja wierzę. Popełnisz wiele błędów, nie martw się, jesteś tylko człowiekiem. Wyjątkowym, pamiętaj. 

środa, 4 marca 2015

Jestes najlepsza/y

  • Nigdy się nie poddawaj.
  • Nigdy nie pozwól się poniżać.

Ty jesteś najważniejsza, nie oni. Jesteś wyjątkowa. Jedyna taka, nie ma innej. Kazdy z nas jest inny. Nie jestes gorsza, brzydsza.. Niestety ludzie dziela sie na tych "lepszych" i "gorszych". Popelniaja blad. Wszyscy jestesmy rozni lecz tak samo wyjatkowi.
Nie chodzi mi o kolor wlosow, oczu. Jesli rozumiesz moje teksty, moje przeslanie- czytaj dalej. Nie chce mi sie tlumaczyc tej tezy, prosze o wyrozumialosc-pisze na telefonie.

Ostatnio pewnien chloptas powiedzial mi, ze jestem &/'wisnqisnwi. Z jego punktu widzenia ja jestem ta zla, on ten dobry. Jest idealny, nie popelnia bledow, nie ma do czego sie przyczepic.
To nie jest tak, ze wiekszosc ludzi tak ma? Zazdrosc, zlosc. "Zazdroszcze jej tego, ze jest wysoka i ma dlugie nogi, a ja jestem niska i gorsza". Nie myslmy tak. Jesli bedziemy tak uwazac, Zle na tym wyjdziemy. Ona ma dlugie nogi i jest szczupla- moze zostac modelka; za to Ty jestes niska i piekna- mozesz zostac fotomodelka. Nie zapominajmy o sobie.
Znasz taka osobe, ktora bez operacji plastycznych wyglada IDEALNIE? (Np. prosty nos, duze oczy, duze usta, wyrazne kosci policzkowe, plaski brzuch, smukle nogi, dlugie nogi) wszystko takie piekne w jednym. Oczywiscie, ze tak. To Ty, ja. Moze nie jestem szczupla, lecz madra. A inteligencja w 100 razy przewyzsza urode.


Kolejny podzial ludzi to "biedni i bogaci"
Powinnas pamietac, ze nie ma ludzi brzydkich.  Byc moze nie maja ("brzydcy") wystarczajaco pieniedzy aby zadbac o siebie, bo np. ktos ich okradl, zostali z kredytami etc.  Gdy sie rodzimy nie mamy wplywu na to, w jakim domu bedziemy mieszkac.
Zauwazylas na pewno to, ze kiedy ktos ma duzo, duzo, duzo pieniedzy wyglada przepieknie. Ma wszystko! A ten menel pod sklepem nie ma nic. Ta pierwsza osoba mogla sie wybic przez seks-tasme;zyje w luksusie. A ten z pod sklepu? Byc moze wychowywali sie w podobnych rodzinach, lecz los sie usmiechnal tylko do tej pierwszej.

A co z tymi pieniedzmi?
Jestes pewnie mloda. Nie walczylas o Polske, o to by Twoje wnuki teraz mowily w naszym ojczystym jezyku.  Na szczescie kilka osob z tamtych czasow zyje. Przetrwali powstanie, a teraz...nie maja pieniedzy na leki. ONI NIE MAJA, A TAMCI W SEJMIE MAJA ICH ZBYT WIELE. Pomoga nam? Nie jestem tu by zartowac...

Zadaj sobie pytanie:
-Czy kiedy wygralabym 10000000 zł, przeznaczylabym 50%, 20%, 5% na potrzebujacych? Na ten przyklad wyzej? Na dzieci chorujace? Czy wolalabym wziac je dla siebie, wybudowac sobie wille z basenem, kupic dobre samochody?

* * *
Ostatnio Zaczelam myslec o tym. Ja majac duza sume plny'ow, uzyczylabym wszystkim w mojej rodzinie na splate kredytu. Nawet tej ciotce(przyklad) ktorej nie lubie, z ktora sie nie odzywam. Dlaczego? BO LUDZIOM TRZEBA WYBAczac(lecz o tym nastepnym razem). Nastepnie po mojej rodzinie sa potrzebujacy.
Gdybym miala jak, pomoglabym kazdemu. Uwierz mi.

Nie moge pomoc Ci pienieznie, lecz slownie. Przez moje rozpisywanie sie. Chociaz tak chce Ci pomoc a Ty pamietaj o tym.

Nie znasz mnie i ja to szanuje.
Nie jestem ta zla, lecz ta druga.


najważniejsza osoba w moim życiu